Moja definicja ogrodu
Jak tylko stałam się posiadaczem skrwaka ziemi, ogaranęła mnie mania kupowania roślin, siania i sadzenia. Trwa to do dziś.
Do tematu ogrodnictwa chciałam się pożądnie przygotować, więc zaczęłam od zgłębiania wiedzy jak projektuje sie ogrody. Na papierze milimitrowym narysowałam granice działki, następnie naniosłam kontury domu, wtedy był to dom rekreacyjny. Później wyznaczyłam podstawową siatkę podziału, która pomogła mi narysować granice trawnika i rabat.
Jak tylko rozpoczęła się wiosna, nagrzała się ziemia i włączyłam wodę, to z zapałem przystąpiłam do prac ogrodowych. Pierwsze efekty były opłakane, ale pozwoliło mi to odkryć, dlaczego to zającie może wciągnąć niczym dobry nałóg.
- Nazwę to cudem tworzenia. Wysiewamy małe ziarneki i następnie obserwujemy jak z mikroskopijnej drobiny wyrasta piękny kwiat.
- Powtarzalność. Jeśli nie powiodło nam się w tym roku, projekt możemy wystartować w następnym sezonie.
- Duży nakład pracy. Ogrodnictwo wymaga systematycznej, ciężkiej pracy. Wystarczy zapomnieć o podlaniu roślin w upalny dzień, a stracimy je na zawsze.
- Zdobywanie wiedzy. Za każdym razem jak ponosiłam porażkę zmuszało mnie to do czytania, oglądania programów ogrodnicznych. Często też na bazie zdobytej wiedzy eksperymentowałam na nowo. Posiadam pamiętnik nasadzeń i obserwacji. Sporządziłam katalog posadzonych roślin z ich datami nasadzeń.
- Końcowy efekt. Każda roślina, która przetrwała mrozy lub pokonała wiosenną suszę miała swój pierwszy bal, gdzie mogła zabłysnąć prezentując swoje piękno. Chociaż każdy miesiąc jest bajkowy w moim ogrodzie, zaczynając od krokusów, przez tulipany, to dla mnie kulimancją jest druga połowa lipca.
Dlatego też ogród dla mnie jest częścią samodoskonalenia się. Stawianiem sobie celów, systematyczną pracą, umiejętnościa podnoszenia się po porażce, zaczynaniem od nowa.
Jest też celebrowanie osiągniętych celów, kiedy cieszymy się z kwitnących kwiatów, zebranych owoców i warzyw, którymi możemy się podzielić teź z innymi.
Jest to też lekcją pokory i akceptacji siły wyższej. Musimy sie dostosować do pór roku, warunków pogody i posłuchać co mają nam do powiedzenia rośliny.
Chciałabym, ale nie potrafię opisać roju motyli unoszących się nad lawendą, kwitnących róź, pachnących wieczorem lili. Trzeba wejść do ogrodu i się wczuć w jego atmosferę. Gwarantuję, że poniesiony nakład pracy zwróci się nam z nawiązką.